"Shantaram" Gregory David Roberts

 

GREGORY DAVID ROBERTS  "SHANTARAM"

coś o autorze: Został skazany na 20 lat za napady z bronią w ręku w Australii. Ukrywał się w Bombaju, gdzie był lekarzem w slumsach, żołnierzem mafii bombajskiej, przemytnikiem i fałszerzem. Podczas kolejnej odsiadki napisał hipnotyczny "Shantaram".  

wydawnictwo: Marginesy sp.z o.o.

796 stron

 

W pierwszym poście pisałam o książce, której akcja toczy się w Nowym Jorku. Uważam, że miasto, które jest pępkiem świata, stolicą światowego biznesu i sztuki, warte jest odwiedzenia. Niestety póki co korzystam z turystki literackiej i w dobie Koronawirusa Wam także polecam tę formę zwiedzania. Kolejnym miejscem na mapie podróżniczych marzeń są Indie. Tym razem zapraszam na indyjską wyprawę z powieścią  „Shantaram” Gregorego Davida Robertsa.

Autor opisuje w książce swoją nietuzinkową historię życia. Zresztą fikcja przeplata się z wątkami autobiograficznymi. Powieść pisana jest w formie pamiętnika, a głównym bohaterem jest buntownik, kryminalista i łobuz. (czyli typ mężczyzn, dla których tracimy głowę;-) Zaznajamiając się z biografią autora, dowiadujemy się, że został opuszczony przez żonę i popadł w nałóg heroinowy. Chcąc zdobyć pieniądze okradał banki. Przy czym robił to w wyjątkowo grzeczny i kulturalny sposób. Dżentelmeńskie napady nie spotkały się ze zrozumieniem organów ścigania i Australijczyk został złapany i osadzony w więzieniu w rodzimej Australii. Po ucieczce dostał się z fałszywymi dokumentami do Bombaju. W tym właśnie momencie zaczyna się pasjonująca historia uciekiniera, którego Bombaj przyjmuje bezkrytycznie w swoje objęcia, droga do odkupienia grzechów jest wyboista i stroma. Lin mieszka w slumsach, pracuje dla tutejszej mafii, trafia do bombajskiego więzienia o zaostrzonym rygorze, a w końcu wykupiony przez miejscowego mafiozę  jedzie do Afganistanu…

Najważniejszym bohaterem awanturniczej powieści są bezapelacyjnie same Indie. Nie są to jedynie zapachy curry i kadzideł, poznajemy odór slumsów, w których główny bohater pracuje jako felczer. W lokalne klimaty kastowego społeczeństwa wprowadza nas lokalny naganiacz – Prabaker, jakich pełno na ulicach Bombaju czy Dehli. Każdy biedak chce coś sprzedać, zarobić, po prostu przeżyć… Podczas podróży do rodzinnej wioski przewodnika, matka Hindusa nadaje Linowi nowe imię – Shantaram – „Boży Pokój”, wyznaczając mu nieświadomie cel życiowej wędrówki. 

Obraz Indii fascynuje - bieda i bogactwo, perfumy i smród, poczciwość i korupcja, miłość i okrucieństwo, fikcja Bollywood i realia skrajnej nędzy – „Shantaram” epatuje kontrastami. Autor opisuje rzeczy, które w głowie się nie mieszczą przeciętnemu Europejczykowi. Jako przykład podam „Stojących Baba”, ludzi, którzy sobie przysięgli, że nie będą siadać do końca życia. cyt.:”Stali dniem i nocą, wiecznie. Jedli na stojąco, myli się na stojąco, modlili się , pracowali i śpiewali na stojąco, nawet spali na stojąco, zawieszeni w uprzężach”.

Nie sposób nie wspomnieć o dwóch bohaterach powieści, którzy odegrają istotną rolę w życiu Shantarama. Karla, femme fatale, której pseudointelektualne wypowiedzi mocno mnie irytowały, a w której Lin zakochuje się bez pamięci. Inną nietuzinkową postacią jest Kadirbaj, mentor i mafiozo, dla którego Karla i Lin pracują. Przekazuje mądrości Wschodu, jest ojcowsko łagodny, a jednocześnie bezlitośnie i krwawo rozprawia się z wrogami i konkurentami w nielegalnych interesach. W tle widzimy herbaciarnie, palarnie opium, Tadż Mahal, restaurację Leopold (istnieje naprawdę), tony haszyszu i sama już nie wiem, czy dałabym radę przeżyć emocjonalnie indyjski roller coaster w realu…

ocena: 9/10 
   




Indie widziane okiem polskich podróżników
http://onthewildroad.com/bezpieczenstwo-w-indiach/

I jeszcze coś o Indiach
https://holistic.news/slumsy-inne-niz-wszystkie/ 

Jeśli macie ochotę zobaczyć jak wygląda prawdziwy twardziel
https://www.facebook.com/pages/category/Author/Gregory-David-Roberts-16633427519/ 



Komentarze

Prześlij komentarz